wtorek, 23 kwietnia 2013

3.





Odpuścić to nie znaczy przestać kochać, tylko przestać walczyć...


Ale czy ja walczyłam?
Nie.
Schowałam się w mojej małej samotni i czekałam, ale na co?
Nie wiem.
Wiele myśli na minutę.
Wiele niewyjaśnionych spraw.
Wiele rozczarowań.
Wiele bólu.
Wiele smutku.
-Spring?-usłyszałam głos za sobą. Podskoczyłam do góry, nie spodziewałam się że ktoś może nie spać.
-Boże Zayn nie strasz mnie.-powiedziałam trzymając dłoń na sercu.
-Przepraszam.-mówiąc to usiadł obok mnie.-Czemu tutaj siedzisz i w dodatku w ciemnościach?-zapytał.
-Myślę.-odparłam i popatrzyłam na niego.
-O Niallu?-zapytał znowu.
-Nie tylko, myślę o wszystkim.-powiedziałam
-Czyli przyznajesz się że o nim myślisz?-zapytał, a ja tylko pokiwałam głową.
-Nie mogłabym tak po prostu wyrzucić go z mojej głowy.-powiedziałam i delikatnie pomasowałam swoje skronie.
- Boli Cię głowa?-zapytał znowu.
-Nie , po protu...-przerwałam kiedy usłyszałam jak drzwi do domu Winter i Liam otwierają się. Popatrzyłam na Zayna, a ten pokręcił głową że nie ma pojęcia kto to może być. Po chwili usłyszeliśmy wianuszek przekleństw.
-Niall.-powiedział czarnowłosy.
-On tak zawsze miał?-zapytałam.
-W sumie to tak.-powiedział.-Wiesz przy Tobie tego nie robił i w tamtym czasie prawie w ogóle nie klną, a później zaczął znów.-pokiwałam tylko głową. W tym momencie blondyn przechodził koło wejścia do salonu i przewrócił się. Szybko podbiegliśmy  do niego i biorąc go pod boki zaczęliśmy prowadzić go do pokoju który miał zajmować.
-No to pięknie zabalowałeś na weselu Nialler, tylko szkoda że skończyło się ono dobre dwie godzinny temu.-powiedział do niego Malik.
-Oj tam, nie przesadzaj.-jego język lekko pląta się.
Weszliśmy do pokoju, nie był duży. Dwuosobowe łóżko, szafki nocne po obu jego stronach, mała komoda i szafa. Ściany było w kolorze kawowym. Położyliśmy go na łóżku i wtedy zobaczył że to ja pomagałam Malikowi.
-Spri.-wyszeptał i położył swoją prawą dłoń na moim policzku, przymknęłam oczy, a on lekko potarł go kciukiem.
-Niall śpij, a my wychodzimy.- powiedział Zayn i pociągnął mnie w stronę wyjścia.
-Spri zostań ze mną.-powiedział blondyn w moją stronę.
Popatrzyłam na czarnowłosego, nie wiedziałam co mam zrobić.
-To Twoja decyzja.-szepnął.
Zwróciłam głowę w stronę Nialla.
-Zostanę.-powiedziałam, a Zayn puścił moją dłoń. Uśmiechnęłam się do niego, a on zamknął za sobą drzwi.
Nie ruszyłam się z miejsca, patrzyłam tylko gdzieś przed siebie.
-Chodź tu do mnie.-powiedział blondyn i poklepał miejsce obok siebie.
Zauważyłam że w rogu stoi fotel, szybko przysunęłam go do łóżka i usiadłam w nim.
-Nie chcesz nawet usiąść obok mnie?-zapytał.
-To nie o to chodzi.-odparłam.
-A o co?-zapytał.
-Jesteś pijany.-powiedziałam.
-Ale myślę trzeźwo.-odparł.
-Nie wydaje mi się.-szepnęłam i popatrzyłam w drugą stronę. Naglę na swoich dłoniach poczułam jego rękę.
-Spri...-zaczął, a ja pokręciłam tylko głową.
-Nie mów nic.-powiedziałam i popatrzyłam w jego stronę. W jego oczach było coś co widziałam kiedyś.-Śpij.-dodałam i wyplątałam ręce z jego uścisku.
On tylko przymknął oczy, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Kiedy myślałam że już usnął, wstałam i skierowałam się do drzwi.
-Kocham Cię Spri.-usłyszałam i momentalnie odwróciłam się, patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami. Nie wytrzymałam i wróciłam do niego.
Nachyliłam się nad nim i pocałował.
Brakowała mi jego ust.
Jego całego.
Oderwałam się od niego, widać był zaskoczony.
Szybko wyszłam z jego pokoju i z powrotem wróciłam do salonu.
Miałam nowe rzeczy do przemyślenia.


*


-Znowu tu jesteś?-zapytał Zayn który schodził ze schodów, była dopiero szósta rano.
-A Ty czemu nie śpisz?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Idę po wodę.-odparł.-Czekaj moment.-dodał i skierował się w stronę kuchni.-Dobra co jest?-zapytał po chwili siadając obok mnie.
-Pocałowałam go.-wyszeptałam, a czarnowłosy wypluł to co miał w ustach.
-Nialla?-zapytał, a ja tylko pokiwałam głową.-Spring.-wypowiadając moje imię przytulił mnie do siebie.
-Nie wiem dlaczego to zrobiłam.-powiedziałam.
-A ja wiem, po prostu go kochasz i to wszystko.
-Nie wiem co czuję, z jednej strony wiem że jest dla mnie wszystkim, a z drugiej...-przerwałam.
-Niedługo będziesz pewna na 100 % co czujesz i wtedy wszystko wróci do normy.-powiedział.
-Do normy?-zapytałam i zaśmiałam się.
-Oczywiście młoda, wszystko będzie dobrze.-delikatnie potarł moje ramię.
-Zayn?-usłyszeliśmy głos Perrie.
-W salonie.-powiedział spokojnie mulat.
Dziewczyna weszła do pomieszczenia i popatrzyła na nas.
-Dlaczego tutaj siedzicie?-zapytał podchodząc do nas i siadając obok swojego chłopaka.
-Trochę rozmawiamy.-odparł jej Zayn patrząc na nią.
-Rozmawiacie? O szóstej rano?-zapytała znowu.
-Spring potrzebowała rady, musiałem jej coś uświadomić.-powiedział, a ja na te słowa uśmiechnęłam się.
-Pomogło?-zapytał patrząc na mnie.
-Tak.-odparłam i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.-On jest jak diament, trzymaj go blisko siebie do końca.-dodałam.
-Wiem, dlatego z nim jestem.-mówiąc to blondynka położyła dłoń na policzku czarnowłosego i patrzyła mu w oczy.
-Idźcie spać.-powiedziałam, a oni oboje popatrzyli na mnie.
-A Ty?-zapytała Perrie.
-Ja jeszcze chwilę pomyślę.-odparłam, a oni wstali z kanapy.
-Spring?-zapytał Zayn,  a ja podniosłam na niego mój wzrok.-Jak coś wiesz gdzie mnie szukać, zawsze Ci pomogę.-powiedziała, a ja pokiwałam głową.
-Dziękuję.-odparłam.
Chłopak objął ramieniem swoją dziewczynę i równym krokiem skierowali się w stronę schodów.
Byli ze sobą szczęśliwi, choć większość fanów do tej pory nie akceptuje ich związku oni dalej są razem. I to jest magia miłości.


*


Bezsenna noc dała się we znaki, koło ósmej. Siedzenie w jednym miejscu i myślenie o tym co było, co jest i co może być, nie było nigdy dobrym pomysłem. Zawsze, kiedy coś takiego robiłam, później odczuwałam tego skutki przez cały dzień.
Wstałam z kanapy i skierowałam się w stronę kuchni. Zastanawiałam się kiedy wszyscy mogą wstać. Było pewne że nieprędko. Postanowiłam że wycisnę świeży sok z pomarańczy, choć tak naprawdę nie mogłam go pić, ponieważ zawsze było mi po nim niedobrze. I tak zrobiłam to co sobie wymyśliłam.
Kiedy już zrobiłam to co miałam zrobić, zajrzałam do lodówki w której świeciło pustkami.
-Brawo Winter.-powiedziałam na głos i zamknęłam mebel.
-Czemu?-zapytał Lou wchodząc do pomieszczenia.
-Nie mają nic do jedzenia.-powiedziałam i usiadłam przy stole.-Soku?-zapytałam.
-Ratujesz mnie.-mówiąc to wyrwał mi szklankę z rąk.
-Co powiesz na mały spacer?-zapytałam.
-Że teraz?-popatrzył na mnie badawczo.
-No tak.-odparłam.-Ty przewietrzysz się, a ja przestanę myśleć o różnych rzeczach, a przy okazji zrobimy jakieś zakupy, więc co Ty na to?-zapytałam.
-Dobra, możemy iść.-powiedziałam, a ja uśmiechnęłam się do niego.
Szybko wstałam i pobiegłam do pokoju który był na tą noc mój. Ubrałam na siebie czarne rurki, biało-
czarną koszulę i białe vansy. Dziękowałam w myślach sama sobie że pomyślałam o jakoś rzeczach na
zmianę. Zbiegłam z powrotem na dół i stanęłam przed Tomlinson.
-Gotowa.-powiedziałam wesoło i widocznie trochę za głośno, bo chłopak skrzywił się.-Przepraszam.-dodałam szybko.
-Dobra lepiej już chodźmy.-odpowiedział mi i ruszył do drzwi.
-El jeszcze śpi?-zapytałam.
-Tak, wczoraj trochę poszalała, ale to chyba jak każdy.-odparł.
Prawie każdy, pomyślałam.
-A Ty czemu tak źle wyglądasz?-zapytał i bacznie zaczął mi się przyglądać.-Bo wczoraj to chyba tylko Ty trzymałaś się jakoś na nogach.-dodał.
-Słuszna uwaga.-powiedziałam i zaśmiałam się.
-Spring proszę Cię o jedno, nie śmiej się.-przerwała mi.
-Nie lubisz mojego śmiechu?-zapytałam z udawanym smutkiem.
-Nie o to chodzi.
-Ta na pewno, przyznaj że mam okropny śmiech.-powiedziałam.
-Twój śmiech jest cudowny, jedyny w swoim rodzaju, ale nie śmiej się dziś.-powiedziała.-Bo moja głowa eksploduje.-dodał.
-Dobrze, już dobrze.-odparłam.
W ciszy doszliśmy do sklepu.
-Mogę zostać na zewnątrz?-zapytał Lou.
-Jasne.-odparłam i sama weszłam do budynku.


*


-Jestem.-powiedziałam stojąc koło Louisa z pięcioma reklamówkami w rękach.
-To możemy iść.-odparł, wstał z murku i ruszyły przed siebie. Patrzyłam w jego plecy i czekałam aż w końcu zorientuje się że nie idę za nim. Po chwili odwrócił się i popatrzyły na mnie.-Czemu nie idziesz?-zapytała.
-Louis pomyśl, dlaczego zabrałam Cię ze sobą?-zapytałam na spokojnie.
-Żebym się przewietrzył.-odpowiedział z wielkim uśmiechem na ustach.
-I?-dopytywałam.
-Żeby dotrzymała Ci towarzystwa.-dodał.
-I?-chłopak patrzył na mnie wyczekująco.-Reklamówki kretynie.-powiedziała.
-A no tak, przepraszam.-szybko wziął ode mnie cztery torby i zaczął iść w stronę domu Winter i Liama.
-Możesz dać mi jeszcze jedną.-powiedziałam i wyciągnęłam w jego stronę dłoń.
-Nie, bo wtedy stracę równowagę.-odparł i uśmiechnął się do mnie.
-Lepiej się czujesz?-zapytałam.
-Tak, o wiele lepiej dziękuję.-odparł.-A tak przy okazji, robisz naprawdę świetne zdjęcia.-dodał, a ja zmarłam.
-Wiedziałeś że to ja?-zapytała.
-Wiesz tą rudą czuprynę poznam na końcu świata.-zaśmiał się, a ja lekko walnęłam go w ramię.
-Jesteś okropny.-powiedziałam.
-Wiem, ale już tak moja natura.-odparł.
-Ktoś jeszcze wie że to byłam ja?-zapytałam, chciałam sprawdzić że coś o tym mówili.
-Raczej nie.-odparł i wszystko było jasne.
-To dobrze.-podsumowałam i nacisnęłam na klamkę.
W domu dalej panowała taka sama cisza, jak wtedy kiedy z niego wychodziliśmy. Wszyscy odsypiali dalej wczorajszą uroczystość, popatrzyłam na Lou, który akurat ziewał.
-Idź spać.-powiedziałam, a ten pokręcił głową.-No idź, przecież widzę że jesteś zmęczony.-dodałam.
-A Ty?-zapytał.
-Co ja?-zdziwiłam się.
-Nie idziesz spać?-zapytał.
-Ja jestem wyspana.-odparłam i uśmiechnęłam się do niego. Lou tylko pokiwała głową i pobiegła na górę.
Okłamałam go, ale co miałam powiedzieć.
Nie umiałabym już teraz zasnąć, za dużo myśli na sekundę.
Wyszłam do ogrodu.
Właśnie dla tego miejsca uwielbiałam do nich przychodzić, oczywiście nie żeby nie przychodziła do nich jakby nie mieli tego ogrodu, ale to miejsce było magiczne. Miejsce w którym mogłam odpłynąć do innego krainy.


*


Poczułam delikatnie głaskanie po ręce.
W szybkim tempie podniosłam się do pozycji siedzącej. Przy leżaku na którym leżałam kucał Niall.
-Wystraszyłeś mnie.-powiedziałam szybko.
-Przepraszam, nie chciałem.-odpowiedział i uśmiechnął się lekko.
-Coś się stało?-zapytałam.
-Nie do końca, ale James nie dawał mi spać bo chciał coś na śniadanie, mogłabyś coś dla niego zrobić?-zapytał, a ja tylko pokiwałam głową. Wstałam i ruszyłam do domu. Wchodząc do kuchni zobaczyłam małego łobuza siedzącego przy stole.
-Hej młody!-powiedziałam i pogłaskałam go po głowie.
-Witam ciociu Spring.-odpowiedział mi, a ja jak zwykle uśmiechnęłam się na jego słowa, zawsze mnie tak witał, to było słodkie.
-Co mój książę chciałby na śniadanie?-zapytałam i usiadłam naprzeciwko niego.
-Hmmm, no nie wiem może coś wykwintnego?-zapytał, w tym momencie do kuchni wszedł Nialla.
-A co Twoim zadaniem takie jest?-zadałam ponownie pytanie.
-Muszę się nad tym dobrze zastanowić.-powiedział i zaczął intensywnie myśleć, ledwo co powstrzymywałam się od śmiechu. Nialla pochylił się nad nim i szepnął mu coś do ucha.-Już wiem!-krzyknął mały.-Tosty!-powiedział to jedno słowo z taką radością.
-Tosty.-powtórzyłam.
-Wujek Niall podsunął mi ten pomysł.-powiedział James.
-Czyli mam rozumieć że wujek Niall również ma na nie ochotę?-zapytałam i popatrzyłam na niego.
-On zawsze ma na wszystko ochotę.-odpowiedział za niego mały, a my oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Pamiętam.-powiedziałam i oboje momentalnie przestaliśmy się śmieć.-To ja zabieram się do pracy, a Ty możesz iść na bajki.-szybko chciałam zmienić temat.
-Dziękuję ciociu Spring.-krzyknął mały i wybiegł z kuchni.
Zostaliśmy sami.
Ja i On.
I co teraz?
-Spring?-zapytał Niall a ja popatrzyłam na niego.
-Tak?-zapytałam.
-Bo wczoraj…-zaczął, ale mu przerwałam.
-Zayn odprowadził Cię do pokoju bo ledwo co trzymałeś się na nogach.-powiedziałam szybko.
-Czyli Ciebie tam nie było?-zapytał.
-Nie.-skłamałam, nie wiem dlaczego ale to zrobiłam.
-Czyli to był tylko sen?-zadawał cały czas pytania.
-Jaki sen?-zapytała ciekawa co powie.
-Żaden.-powiedział.-To ja może pójdę, pójdę…-zaciął się.-Do Jamesa.-skończył i jak powiedział tak robił.
Z otwartej ręki walnęłam się w policzek.
Jesteś idiotką Spring.
Skończoną idiotką.
Miałaś kolejną szansę, którą zmarnowałaś.
Gratulacje.


***

Przepraszam za wszystkie błędy.




Korzystam z dni wolnych, co ja mówię ja niby już mam wolne, ale czeka mnie zło w maju...
Nie zdam, jestem tego pewna...
Jestem przerażona i to strasznie...
Wiem że nie dam rady, normalna masakra...
Nie wiem kiedy dodam coś nowego, teraz czeka mnie sama powtórka wszystkiego co się da...
Będziecie trzymać za mnie kciuki? 
Mam nadzieje że tak ;)

A jak myślicie co teraz będzie?
Co się stanie ze Spring i Niallem?
Czekam na wasze propozycje ;P

Kocham Was ;***
Do następnego ;)


 Zapraszam na:

Stay out from me

&

One day

5 komentarzy:

  1. Aww,kocham Tego bloga i ten rozdział jest asdfghjklfjaiopotatoghuds! <3 Myślę..że będzie ciężko ale w końcu będą razem.Trzymam kciuki, i czekam na nowy rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardo dobry rozdział! A szczególnie moment, kiedy Spring pocałowała Nialla oraz fragment z reklamówkami. Oni tak do siebie pasują i kiedyś byli taką słodką parą, a teraz widać, że nie zręcznie się czują w niektórych sytuacjach. Ciekawa jestem czy jeszcze ktoś w Twoim opowiadaniu weźmie ślub? Pytam, bo tak genialnie to wszystko napisałaś. Tak w ogóle nie ma opcji, że nie zdasz matury. Na pewno zdasz i jeszcze z wieloma punktami. Oczywiście, że będę trzymała kciuki, nie ma innej opcji. Pozdrawiam, życzę głowy pękającej od pomysłów i powodzenia na maturach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie myślałam jeszcze o tym :P ale nie mówię nie ;)
      Czy ja wiem czy tak fajnie wyszło...
      Cieszę się że we mnie wierzysz, chociaż Ty :P
      Nie dziękuję żeby nie zapeszyć ;)

      Usuń
    2. Musisz uwierzyć mi na słowo. Jak czytałam drugi rozdział, sama chciałabym być na miejscu którejś z bohaterek. Nie powiem, że od razu Winter, ale na przykład jednej z jej sióstr. W ogóle był taki emocjonujący. A wierzyć w Ciebie, wierzę. Nie mogłabym inaczej :D

      Usuń
  3. Cudoooooo! Z resztą jak zawze! Mam nadzieję że oni będom razem. Kocham tego blofa jak i twoje wszystkie! Swietnie piszesz. Czekam na nexta: ***

    OdpowiedzUsuń