*miesiąc później*
-Spring!-po całym domu rozniósł się głos Summer.
-Co tam?-zapytałam wychodząc z pokoju gościnnego w mieszkaniu Winter i Liama.
-Może byś tak nam pomogła?-zapytał i pokazała na nich wszystkie.
-Przecież wiesz że ja nie jestem ani makijażystką ani fryzjerką, a już tym bardziej stylistką.-odparłam i usiadłam na kanapie.
-To nie o to chodzi.-powiedziała Autumn.
-Jak nie o to, to o co?-zapytałam patrząc na każdą z nich.
-Musisz robić zdjęcia!-krzyknęły radośnie we dwie.
-A co z resztą?-zapytałam.
-Lou i dziewczyny będą tu za chwilę.-powiedziała Winter.
-Louis?-zapytałam- A po co on tu?
-Spring czy ty jeszcze śpisz?-zapytała blondynka.-Chodzi o Lou stylistkę chłopaków.-wytłumaczyła mi.
-Aha, dobra to ja może pójdę trochę się ogarnąć.-powiedziałam i z powrotem ruszyłam na górę.
*
-Mogłabyś już zejść.-usłyszałam donośny głos Summer.
-Co ty mnie tak popędzasz?-zapytałam schodząc ze schodów.
-Bo zostało nam tylko sześć godzin?-zapytała.
-To bardzo dużo czasu.-powiedziałam z uśmiechem.
-Może dla Ciebie tak, ale dla Winter to dosłownie chwila.-odparła Autumn.
-Są!-krzyknęła uradowana brunetka z kuchni i szybko wybiegła do przedpokoju.-No nareszcie!-powiedziała otwierając drzwi.
-Przepraszam, ale straszne korki.-wytłumaczyła jej Dan, dając jej przy tym całusa w policzek.
-Dobra rozumiem, macie wszystko?-zapytała.
-Oczywiście!-powiedziała z radością El pokazują zapakowane w pokrowce stroje.
-To do dzieła!-krzyknęła wesoło Lou.
*
-Kto na pierwszy ogień?-zapytała blondynka.
-Autumn.-powiedziałyśmy wszystkie równo.
-Co robimy z włosami?-zapytała.
-Może zrobimy kłosa?-zapytała z nadzieją w glosie.
-Jasne.-mówiąc to wzięła się od razu do pracy. Po pół godziny fryzura brunetki była gotowa.
-Jaki makijaż?-zapytała ponownie Lou.
-Coś delikatnego, nie chce wyglądać za staro.-powiedziała z uśmiechem.
-Dobra.-odpowiedział i zaczęła szukać wszystkich kosmetyków jaki był jej potrzebne do zrobienia idealnego makijażu dla Autumn.
Po dwudziestu minutach brunetka była gotowa.
-To teraz leć założyć sukienkę.-powiedział do niej z uśmiechem Lou.
-Dziękuję jest cudowna!-pisnęła Autumn kiedy zobaczyła swoje odbicie w lustrze.
-Bez przesady.-mówiąc to machnęła tylko ręką.-
-Może Summer, a później od razu Winter bo za chwilę zniesie jajko.-powiedziałam i popatrzyłam na swoją siostrę.
-To nie prawda!-oburzyła się, a my wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.
-Dobra Summer, siadaj.-powiedział Lou, a blondynka zasiadła na krześle.-Co robimy?-zapytała bawiąc się jej włosami.
-Może tylko lekkie fale.-powiedziała.
-Dobry wybór.-podsumowała i biorąc do ręki lokówkę zaczęła swoja pracę.
Po nie całych piętnastu minutach fryzura Summer była gotowa.
-Co z makijażem?-zapytała Lou.
-A co proponujesz?-zapytał z uśmiechem blondynka.
-Lekki, ale podkreślimy usta czerwoną szminką, co Ty na to?-zapytał.
-Podoba mi się ten pomysł.-odparła, a dziewczyna wzięła się do pracy.
Lou była naprawdę dobra w tym co robiła, wszystkie jej ruchy była dokładne, zero poprawek. Wszystko było idealne.
-Gotowe.-powiedział po dziesięciu minutach i pokazała Summer lustro.
-WOW.-tylko tyle z siebie wydobyła.
-Idź ubieraj sukienkę.-powiedziała do niej Lou, a ta szybko pobiegła na górę.
-Winter Twoja kolej.-zachęciła ją dziewczyna , a ta szybko usiadła na krześle przed nią.- No to co robimy?-zapytał.
-Zdaję się na Ciebie.-odpowiedziała jej brunetka z wielkim uśmiechem.
-Na pewno?-zapytała.
-Tak.-odparła i pokiwał do tego jeszcze głową.
Lou zabrała się do pracy, a ja stałam z aparatem i robiłam zdjęcia.
Najpierw włosy.
Koczek z tyłu głowy.
Nie był o jakoś bardzo wymyślny, ale uroczy w swojej prostocie.
A na przodzie głowy umieściła jej dwa rzędy koralików.
Moim zdaniem wyglądał cudownie.
Czas na makijaż, lekki, delikatny.
Idealnie pasujący do Winter.
Po ponda godzinie była gotowa.
-Mam zakładać już sukienkę?-zapytała.
-Dzięki za szczerość.-odparła jej Winter.
-Nie ma za co.
Ze góry zeszły Summer i Autumn.
Blondynka miała na sobie czarno-białą sukienkę i wysokie czarne szpilki.
Wyglądała zniewalająco.
Za to Autumn w czarnej sukience, była taka elegancka. Na stopach miała wysokie czarne koturny.
Wyglądała cudownie.
-Łał.-tylko tyle powiedziałyśmy wszystkie sześć.
-Kto następny?-zapytała Lou.
-El.-powiedziała Winter, a brunetka grzecznie usiadła na krześle.
-Co robimy z włosami?-zapytała jej.
-Nie mam pojęcia może tylko jej lekko po faluj, jak zawsze.- powiedziała brunetka.
-A może zrobimy na środku delikatnego warkoczyka, a resztę upniemy na tyle?-zapytała Lou.
-Może być.-odparła jej.
Lou zabrała się do pracy, po pół godziny fryzura El była gotowa.
-To teraz makijaż.-powiedziała Lou.-Delikatny, prawda?-zapytał, brunetka pokiwała tylko głową.
-Możesz iść przyszykować się.-powiedziała po dwudziestu minutach ponownie Lou, a Eleanor zniknęła na schodach prowadzący na górę.
-Następna?-zapytała Lou.
-Mogę ja?-zapytał Perrie.
-Jasne.-odparła.- Co robimy z włosami?
-Upinamy, zostawiamy grzywkę trochę z prawej i trochę z lewej strony, a z góry trochę unosimy.-powiedziała Blondynka.
-W końcu jedna co jest zdecydowana.-mówiąc to Lou zaśmiała się.
-Ej no nie obrażaj nas.-powiedziała z udawanym smutkiem Summer.
A my wszystko zaśmiałyśmy się.
Po pół godzinny fryzura Perrie była gotowa.
-Makijaż?-zapytała Lou.
-Jak zawsze, podkreślamy oczy.-odparła jej.
-Okej.
Po chwili Perrie była już gotowa.
-Na górę!-powiedziała do niej Summer, a ta szybko pobiegła w tamtym kierunku. Dosłownie po pięciu minutach z biegła z powrotem. Miała na sobie ciemnoniebieską sukienkę na cienkich ramiączkach sięgającą do kolan. Pod biustem miała pasek z cekinów. Na stopach miała wysokie czarne szpilki.
-Wyglądasz cudownie!-powiedziała Autumn.
-Tak wiem.-odpowiedziała jej blondynka i zaśmiała się.
Na dół zeszła również El.
-Co tak długo?-zapytałam Dan.
-Nie mogłam znaleźć sukienki.-powiedziała i stanęła na środku pokoju i okręciła się dookoła.
Miała na sobie szarą sukienkę przed kolano z prześwitującą wstawką na dekolcie. Wyglądała tak grzecznie, ale naprawdę ślicznie.
-No to teraz Dan.-powiedział Lou i popatrzyła na brunetkę.
-Ja?-zapytała pokazując na siebie palcem.
-Nie tamta Dan za Tobą.-odpowiedziała jej, a ona odwróciła się za siebie.
Wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.
-Bardzo zabawne.-powiedziała i założyła swoje ręce na piersi krzyżując jej.
-No dobrze, już dobrze siadaj i bez gadania.-powiedziała, a Danielle zrobiła to o co prosiła ją Lou.-Co z włosami?-zapytała bawiąc się nimi w rękach.-Ja proponuje je tak zostawić, są cudowne.-dodała.
-To zostawmy jej, ale może trochę jej bardziej pokręć.-powiedziała Dan.
-Załatwione.-odparła i wzięła się do pracy.
Po dwudziestu minutach włosy Dan były gotowe.
-Co z makijażem?
-Nic wymyślnego.-powiedziała szybko.-Lou tylko zaśmiała się i wzięła się do pracy.
Po chwili Dan była cała gotowa.
-Teraz na górę.-powiedziała Lou i pokazała jej schody.-I została na koniec Spring!-powiedziała bardzo wesoło.
-Mam się bać?-zapytałam i popatrzyłam na nią bardzo uważnie.
-Oczywiście że tak Skarbie.-odparła.
-To ja podziękuję.-mówiąc to zaczęłam wychodzić z pokoju.
-Przecież żartuje.-powiedziała Lou.
-Ja też!-powiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach i usiadłam na krześle.
-Co robimy z włosami?-zapytała.
-Spinamy w lekkiego koka u dołu głowy lekko z lewej strony.-powiedziałam.
-Dobra.-odparła i zabrała się do pracy.
-Makijaż?
-Oczy delikatne, a usta czerwone.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
-Okej.-odparła, w tym samym czasie z góry zeszła Dan.
Jej sukienka idealnie pasowała do jej figury.
Brodowa, obcisła do połowy ud niby pod samą szyję, ale na dekolcie miała dwa wycinki.
Wyglądała cudownie.
-Dan może uda Cię się kogoś wyrwać.-powiedziała z rozbawieniem El.
-Winter mam nadzieje że zaprosiłaś dla mnie jakiś kawalerów.-powiedziała brunetka patrząc na moją siostrę.
-Oczywiście, specjalnie dostali zaproszenia bez osoby towarzyszącej żebyś mogła wybrać któregoś.-zaśmiała się.
-Niby kto to?-zapytała Summer.
-Aleks, Nathan, Eric i jeszcze paru.-wymieniła.
-Eric ostatnio stał się niezłym ciachem.-powiedziała Autumn. Wszystkie popatrzyłyśmy w jej stronę.-No co?-zapytała.
-Jedno słowo: Josh.-odpowiedziała jej Perrie.
-Że mam chłopaka to nie znaczy że nie mogę powiedzieć że ktoś jest przystojny. A Summer i Winter mogą potwierdzić moje słowa.-powiedziała.
-Więc?-zapytała Lou patrząc to na blondynkę, to na brunetkę.
-Nie powiem, jest całkiem fajny.-powiedziała cicho W.
-Oooo bo powiemy Liamowi!-krzyknęła Eleanor.
-Oj tam, wybaczy mi to.-mówiąc to puściła w jej stronę oczko.
Wszystkie znowu wybuchłyśmy śmiechem.
-Dobra spring jesteś gotowa.-powiedziała naglę Lou, po ostatnim pociągnięciu moich ust szminką.
Popatrzyłam w lustro, wyglądałam genialnie.
-Dziękuję.-pisnęłam wesoło i przytuliłam ją do siebie.
-Nie ma za co, a teraz ty.-pokazała na mnie-I ty.-tu wskazała na Winter.-Idziecie ubrać sukienki.
Popatrzyłam w stronę brunetki, a ta tylko szybko wstała i pobiegła na górę. Pokręciłam głową i zrobiłam to samo.
Wpadłam do pokoju jak burza. Wyciągnęłam sukienkę z pokrowca i szybko zdejmując swoje poprzednie ciuchy założyłam ją.
Ze satysfakcją popatrzyłam na swoje odbicie w dużym lustrze.
Sukienka była cudowna, a ja czułam się w niej znakomicie.
Była różnokolorowa, co moim zdaniem było bardzo fajne.
Nie miała prawie wcale dekoltu, co przyznam się szczerze bardzo mnie cieszyło. Idealnie dopasowana w tali, co bardzo dobrze pokazywało wszystkie moje atuty.
Byłam zadowolona że ją kupiłam.
Była stworzona wprost dla mnie.
Ostatni raz popatrzyłam na swoje odbicie i wyszłam z pokoju. W tym samym czasie z swojej sypialni wyszła Winter.
Na jej widok moje oczy powiększyły się.
-I jak?-zapytała nieśmiało.
-Znakomicie.-powiedziała.-Choć widziałam Cie w niej kiedy ją kupowałaś, dziś wyglądasz o wiele lepiej.-dodałam.
-Dziękuję.-mówiąc to przysunęła się do mnie i przytuliła się do mnie.
-Chodźmy już na dół.-kiedy to powiedziałam złapałam ją za rękę i skierowałyśmy się na dół.
Kiedy dziewczyny nas zobaczyły aż wstały z wrażenia.
-Winter wyglądasz...-zaczęła Perrie.
-Jak księżniczka.-skończyła za nią Autumn.
-Dziękuję.-powiedziała brunetka i uśmiechnęła się szeroko.
-Spring a Ty jesteś taka kolorowa jak nigdy.-powiedziała El, a ja lekko uśmiechnęłam się.-Przepraszam nie powinnam tego mówić.-dodała szybko i zakryła sobie dłonią usta.
-Nic się nie stało, to już ponad cztery lata.-powiedziałam i posłałam w jej stronę szeroki szczery uśmiech.
Winter przytuliła mnie do siebie, a po chwili do uścisku dołączył się Summer i Autumn.
-Rodzice byli by z Ciebie dumni Winter.-powiedziałam.
-Oni są dumni z nas wszystkich.-powiedziała brunetka i pocałowała mnie w policzek.
Po chwili do uścisku dołączyły się jeszcze El, Perrie i Dan.
-Dobra wystarczy tych czułości, bo za chwilę się rozpłaczę i będzie po moim makijażu.-powiedziała Winter, a my zaśmiałyśmy się.- Gdzie Lou?-zapytała, a ja dopiero teraz zauważyłam że jej nie ma.
-Pojechała do domu przygotować się i razem z Lux i Tomem przyjadą od razu do kościoła.-powiedziała Perrie.
-Właśnie która godzina?-zapytała lekko zdenerwowana Winter.
-15.20.-odparła jej Summer.
-Już?-zapytała.
-Spokojnie jesteś gotowa, a zostało czterdzieści minut, to tylko dojechać do kościoła.-uspokoiła ją Dan.
-A tak w ogóle dlaczego to ja jestem druhną i dlaczego jest tylko jedna para?-zapytałam.
-Jesteś najmłodsza taki przywilej.-powiedziała szybko Dan ratując z opresji Winter.
Co mi tu nie grało.
-A to dlatego Harry też jest drużbą Liama?-zapytałam znowu.
-Yhym.-mruknęły wszystkie sześć.
-Ale Liz byłaby lepszą osobą na to stanowisko niż ja.-odparłam.-Nie że tego nie chce Winter, ale ciągle mnie to zastanawia.-dodałam.
-Ale ja chciałam Ciebie, rozumiesz?-zapytał, a ja tylko pokiwałam głową.
-Dobra czas się zbierać.-powiedziała El która stała przy oknie.-Limuzyna już jest.-dodała.
A my szybko zaczęłyśmy się krzątać w poszukiwaniu ostatnich rzeczy.
-Mamy wszytko?-zapytała Danielle.
Popatrzyłyśmy po sobie.
-Mamy.-powiedziałam za wszystkich i wyszłyśmy z domu, zamknęłyśmy drzwi i wsiadłyśmy do samochodu.
-To dziś staniesz się panią Payne.-powiedziała Dan w stronę Winter.
-A to wszystko dzięki Tobie.-odparła jej Winter i przytuliła ją do siebie.-Dziękuję.-dodała.
-Nie ma za co, nie mogła stać na drodze do waszego szczęścia.-powiedziała Dan.
Zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim.
A droga była naprawdę przyjemna i pomogła przynajmniej trochę odstresować się Winter.
-El.-powiedziała Winter, a brunetka grzecznie usiadła na krześle.
-Co robimy z włosami?-zapytała jej.
-Nie mam pojęcia może tylko jej lekko po faluj, jak zawsze.- powiedziała brunetka.
-A może zrobimy na środku delikatnego warkoczyka, a resztę upniemy na tyle?-zapytała Lou.
-Może być.-odparła jej.
Lou zabrała się do pracy, po pół godziny fryzura El była gotowa.
-To teraz makijaż.-powiedziała Lou.-Delikatny, prawda?-zapytał, brunetka pokiwała tylko głową.
-Możesz iść przyszykować się.-powiedziała po dwudziestu minutach ponownie Lou, a Eleanor zniknęła na schodach prowadzący na górę.
-Następna?-zapytała Lou.
-Mogę ja?-zapytał Perrie.
-Jasne.-odparła.- Co robimy z włosami?
-Upinamy, zostawiamy grzywkę trochę z prawej i trochę z lewej strony, a z góry trochę unosimy.-powiedziała Blondynka.
-W końcu jedna co jest zdecydowana.-mówiąc to Lou zaśmiała się.
-Ej no nie obrażaj nas.-powiedziała z udawanym smutkiem Summer.
A my wszystko zaśmiałyśmy się.
Po pół godzinny fryzura Perrie była gotowa.
-Makijaż?-zapytała Lou.
-Jak zawsze, podkreślamy oczy.-odparła jej.
-Okej.
Po chwili Perrie była już gotowa.
-Na górę!-powiedziała do niej Summer, a ta szybko pobiegła w tamtym kierunku. Dosłownie po pięciu minutach z biegła z powrotem. Miała na sobie ciemnoniebieską sukienkę na cienkich ramiączkach sięgającą do kolan. Pod biustem miała pasek z cekinów. Na stopach miała wysokie czarne szpilki.
-Wyglądasz cudownie!-powiedziała Autumn.
-Tak wiem.-odpowiedziała jej blondynka i zaśmiała się.
Na dół zeszła również El.
-Co tak długo?-zapytałam Dan.
-Nie mogłam znaleźć sukienki.-powiedziała i stanęła na środku pokoju i okręciła się dookoła.
Miała na sobie szarą sukienkę przed kolano z prześwitującą wstawką na dekolcie. Wyglądała tak grzecznie, ale naprawdę ślicznie.
-No to teraz Dan.-powiedział Lou i popatrzyła na brunetkę.
-Ja?-zapytała pokazując na siebie palcem.
-Nie tamta Dan za Tobą.-odpowiedziała jej, a ona odwróciła się za siebie.
Wszystkie wybuchłyśmy śmiechem.
-Bardzo zabawne.-powiedziała i założyła swoje ręce na piersi krzyżując jej.
-No dobrze, już dobrze siadaj i bez gadania.-powiedziała, a Danielle zrobiła to o co prosiła ją Lou.-Co z włosami?-zapytała bawiąc się nimi w rękach.-Ja proponuje je tak zostawić, są cudowne.-dodała.
-To zostawmy jej, ale może trochę jej bardziej pokręć.-powiedziała Dan.
-Załatwione.-odparła i wzięła się do pracy.
Po dwudziestu minutach włosy Dan były gotowe.
-Co z makijażem?
-Nic wymyślnego.-powiedziała szybko.-Lou tylko zaśmiała się i wzięła się do pracy.
Po chwili Dan była cała gotowa.
-Teraz na górę.-powiedziała Lou i pokazała jej schody.-I została na koniec Spring!-powiedziała bardzo wesoło.
-Mam się bać?-zapytałam i popatrzyłam na nią bardzo uważnie.
-Oczywiście że tak Skarbie.-odparła.
-To ja podziękuję.-mówiąc to zaczęłam wychodzić z pokoju.
-Przecież żartuje.-powiedziała Lou.
-Ja też!-powiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach i usiadłam na krześle.
-Co robimy z włosami?-zapytała.
-Spinamy w lekkiego koka u dołu głowy lekko z lewej strony.-powiedziałam.
-Dobra.-odparła i zabrała się do pracy.
-Makijaż?
-Oczy delikatne, a usta czerwone.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
-Okej.-odparła, w tym samym czasie z góry zeszła Dan.
Jej sukienka idealnie pasowała do jej figury.
Brodowa, obcisła do połowy ud niby pod samą szyję, ale na dekolcie miała dwa wycinki.
Wyglądała cudownie.
-Dan może uda Cię się kogoś wyrwać.-powiedziała z rozbawieniem El.
-Winter mam nadzieje że zaprosiłaś dla mnie jakiś kawalerów.-powiedziała brunetka patrząc na moją siostrę.
-Oczywiście, specjalnie dostali zaproszenia bez osoby towarzyszącej żebyś mogła wybrać któregoś.-zaśmiała się.
-Niby kto to?-zapytała Summer.
-Aleks, Nathan, Eric i jeszcze paru.-wymieniła.
-Eric ostatnio stał się niezłym ciachem.-powiedziała Autumn. Wszystkie popatrzyłyśmy w jej stronę.-No co?-zapytała.
-Jedno słowo: Josh.-odpowiedziała jej Perrie.
-Że mam chłopaka to nie znaczy że nie mogę powiedzieć że ktoś jest przystojny. A Summer i Winter mogą potwierdzić moje słowa.-powiedziała.
-Więc?-zapytała Lou patrząc to na blondynkę, to na brunetkę.
-Nie powiem, jest całkiem fajny.-powiedziała cicho W.
-Oooo bo powiemy Liamowi!-krzyknęła Eleanor.
-Oj tam, wybaczy mi to.-mówiąc to puściła w jej stronę oczko.
Wszystkie znowu wybuchłyśmy śmiechem.
-Dobra spring jesteś gotowa.-powiedziała naglę Lou, po ostatnim pociągnięciu moich ust szminką.
Popatrzyłam w lustro, wyglądałam genialnie.
-Dziękuję.-pisnęłam wesoło i przytuliłam ją do siebie.
-Nie ma za co, a teraz ty.-pokazała na mnie-I ty.-tu wskazała na Winter.-Idziecie ubrać sukienki.
Popatrzyłam w stronę brunetki, a ta tylko szybko wstała i pobiegła na górę. Pokręciłam głową i zrobiłam to samo.
Wpadłam do pokoju jak burza. Wyciągnęłam sukienkę z pokrowca i szybko zdejmując swoje poprzednie ciuchy założyłam ją.
Ze satysfakcją popatrzyłam na swoje odbicie w dużym lustrze.
Sukienka była cudowna, a ja czułam się w niej znakomicie.
Była różnokolorowa, co moim zdaniem było bardzo fajne.
Nie miała prawie wcale dekoltu, co przyznam się szczerze bardzo mnie cieszyło. Idealnie dopasowana w tali, co bardzo dobrze pokazywało wszystkie moje atuty.
Byłam zadowolona że ją kupiłam.
Była stworzona wprost dla mnie.
Ostatni raz popatrzyłam na swoje odbicie i wyszłam z pokoju. W tym samym czasie z swojej sypialni wyszła Winter.
Na jej widok moje oczy powiększyły się.
-I jak?-zapytała nieśmiało.
-Znakomicie.-powiedziała.-Choć widziałam Cie w niej kiedy ją kupowałaś, dziś wyglądasz o wiele lepiej.-dodałam.
-Dziękuję.-mówiąc to przysunęła się do mnie i przytuliła się do mnie.
-Chodźmy już na dół.-kiedy to powiedziałam złapałam ją za rękę i skierowałyśmy się na dół.
Kiedy dziewczyny nas zobaczyły aż wstały z wrażenia.
-Winter wyglądasz...-zaczęła Perrie.
-Jak księżniczka.-skończyła za nią Autumn.
-Dziękuję.-powiedziała brunetka i uśmiechnęła się szeroko.
-Spring a Ty jesteś taka kolorowa jak nigdy.-powiedziała El, a ja lekko uśmiechnęłam się.-Przepraszam nie powinnam tego mówić.-dodała szybko i zakryła sobie dłonią usta.
-Nic się nie stało, to już ponad cztery lata.-powiedziałam i posłałam w jej stronę szeroki szczery uśmiech.
Winter przytuliła mnie do siebie, a po chwili do uścisku dołączył się Summer i Autumn.
-Rodzice byli by z Ciebie dumni Winter.-powiedziałam.
-Oni są dumni z nas wszystkich.-powiedziała brunetka i pocałowała mnie w policzek.
Po chwili do uścisku dołączyły się jeszcze El, Perrie i Dan.
-Dobra wystarczy tych czułości, bo za chwilę się rozpłaczę i będzie po moim makijażu.-powiedziała Winter, a my zaśmiałyśmy się.- Gdzie Lou?-zapytała, a ja dopiero teraz zauważyłam że jej nie ma.
-Pojechała do domu przygotować się i razem z Lux i Tomem przyjadą od razu do kościoła.-powiedziała Perrie.
-Właśnie która godzina?-zapytała lekko zdenerwowana Winter.
-15.20.-odparła jej Summer.
-Już?-zapytała.
-Spokojnie jesteś gotowa, a zostało czterdzieści minut, to tylko dojechać do kościoła.-uspokoiła ją Dan.
-A tak w ogóle dlaczego to ja jestem druhną i dlaczego jest tylko jedna para?-zapytałam.
-Jesteś najmłodsza taki przywilej.-powiedziała szybko Dan ratując z opresji Winter.
Co mi tu nie grało.
-A to dlatego Harry też jest drużbą Liama?-zapytałam znowu.
-Yhym.-mruknęły wszystkie sześć.
-Ale Liz byłaby lepszą osobą na to stanowisko niż ja.-odparłam.-Nie że tego nie chce Winter, ale ciągle mnie to zastanawia.-dodałam.
-Ale ja chciałam Ciebie, rozumiesz?-zapytał, a ja tylko pokiwałam głową.
-Dobra czas się zbierać.-powiedziała El która stała przy oknie.-Limuzyna już jest.-dodała.
A my szybko zaczęłyśmy się krzątać w poszukiwaniu ostatnich rzeczy.
-Mamy wszytko?-zapytała Danielle.
Popatrzyłyśmy po sobie.
-Mamy.-powiedziałam za wszystkich i wyszłyśmy z domu, zamknęłyśmy drzwi i wsiadłyśmy do samochodu.
-To dziś staniesz się panią Payne.-powiedziała Dan w stronę Winter.
-A to wszystko dzięki Tobie.-odparła jej Winter i przytuliła ją do siebie.-Dziękuję.-dodała.
-Nie ma za co, nie mogła stać na drodze do waszego szczęścia.-powiedziała Dan.
Zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim.
A droga była naprawdę przyjemna i pomogła przynajmniej trochę odstresować się Winter.
*
-Gotowa?-zapytałam z uśmiechem.
Winter patrzyła na mnie w ogóle nie mrugając.
-Nie wiem.-odparła, a ja podeszłam do niej.
-Winter ja wiem że jesteś, czekałaś na ten dzień, jesteś gotowa.-powiedziałam.-Powtórz.
-Jestem gotowa.-mówiąc to uśmiechnęła się szeroko.
Po kościele rozbrzmiały pierwsze dźwięki marszu weselnego.
Popatrzyłam jeszcze raz na Winter i zaraz za Lux która rozsypywała płatki róż weszłam do środka.
Od razu zamarłam.
Przy ołtarzu obok Liama, nie stał Harry, a Niall.
Szłam dalej nie chciałam pokazać mojego zdziwienia wszystkim zebranym.
Mina Horana mówiłam sama za siebie, on też nie wiedziała że to ja będę druhną.
Lekko odwróciłam się do Winter.
-Musiałam.-wyczytałam z ruchów jej warg, pokręciłam powoli głową i szłam dalej.
Kiedy byłam już u celu uśmiechnęłam się lekko w stronę chłopaków, a oni odwzajemnili ten gest.
Przez całą uroczystość błądziłam wzorkiem po całym kościele, nie chciałam żeby nasz wzrok skrzyżował się.
Nie chciałam popatrzeć w jego oczy i przypomnieć sobie jak bardzo mi na nim zależało.
Co ja mówię mi nadal na nim zależy.
Przyszedł czas na przysięgę małżeńską.
-Któregoś dnia wszystko może zostać zniszczone.-zaczął Liam.- Ocean może wyschnąć, a słońce zgasnąć, ale tego dnia ja ciągle będę cię kochać. Zawsze i na zawsze. Obiecuję ci to Winter.-mówiąc to patrzył w jej oczy i tak cudownie uśmiechnął się do niej.
-Winter.-powiedziała ksiądz.
Chwilę wahała się, ale zaczęła mówić:
-Liam, mówią, że jest jedno słowo, które uwalnia nas od ciężaru i bólu życia. Tym słowem jest «miłość» i ja w to wierzę. Ale to nie znaczy, że nie będzie ciężko. Oznacza to, że odnajduję spokój i odwagę w samej sobie, kiedy jestem z tobą. Sprawiasz, że jestem dzielna i będę cię kochać do końca mojego życia. To właśnie ci ślubuję.- mówiąc to po jej twarzy zaczęła spływać jedna łza. Liam szybko ją starł.
Uśmiechnęłam się na ten widok. Ich miłość była wyjątkowa, taka której nikt nie mógł rozerwać.
Popatrzyłam na Nialla, w tym samym momencie on popatrzył na mnie.
Uśmiechnął się słabo i szybko odwrócił głowę w stronę pary młodej, ja zrobiłam to samo.
-Obrączki.-powiedział ksiądz.
Oboje podaliśmy złote kółeczka.
Winter promieniała, w jej oczach tańczyły wesołe iskierki. To było cudowne widzieć ją tak szczęśliwą.
Po chwili obije założyli obrączki, na serdeczne palce swoich lewych dłoni.
-«Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela». Małżeństwo przez was zawarte, ja powagą Kościoła potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.-powiedział ojciec.-Możesz pocałować pannę młodą.-dodał.
Liam popatrzył w oczy Winter.
-Kocham Cię.-wyszeptał prawie niesłyszalnie.
-Ja Ciebie też.-odparła mu.
Ich usta złączyły się w idealnym pocałunku. Goście zaczęli bić braw, na mojej twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech.
Teraz już nic nie może ich rozdzielić.
Nasze zakochańce patrzyły sobie w oczy. Wydawałoby się jakby nie słyszeli ani nie widzieli nic innego poza sobą.
-Mamusiu!-krzyknął James i podbiegł do Winter.
Ta szybko wzięła go na ręce i pocałowała go w policzek.
-Ślicznie wyglądasz.-wyszeptał w jej stronę, a Winter znów uroniła jedną łzę.
-Dziękuję kochanie.-odparła.
-James chodź do mnie.-mówiąc to Liam wyciągnął w jego stronę ręce, chłopiec od razu przeszedł do swojego taty.
-To teraz na przyjęcie!-powiedział trochę głośniej mały, a każdy ze zebranych gości zaśmiał się.
-Tak, na przyjęcie.-powiedział Liam.
Trzymając syna na jednej ręce, drugą złapał za dłoń Winter i ruszył do wyjścia.
Delikatnie zmieszana złączyłam się z Niallem i szliśmy ramię w ramię.
-Ślicznie wyglądasz.-szepnął, popatrzyłam na niego, w jego oczach można było zobaczyć radość. Uśmiechnęłam się trochę zawstydzona, a na moich policzkach na pewno pojawił się rumieniec.
-Dziękuję.-powiedziałam bardzo cicho, sama nie wiem czy on to usłyszał.
Dalej szliśmy nie mówiąc nic.
To było dziwne, ale takie cudowne.
Znów być obok niego.
Znów czuć jego zapach. Perfumy, których nie zmienił od czterech lat.
To był dalej ten chłopaka co cztery lata temu, przynajmniej tak mi się wydawało.
Winter patrzyła na mnie w ogóle nie mrugając.
-Nie wiem.-odparła, a ja podeszłam do niej.
-Winter ja wiem że jesteś, czekałaś na ten dzień, jesteś gotowa.-powiedziałam.-Powtórz.
-Jestem gotowa.-mówiąc to uśmiechnęła się szeroko.
Po kościele rozbrzmiały pierwsze dźwięki marszu weselnego.
Popatrzyłam jeszcze raz na Winter i zaraz za Lux która rozsypywała płatki róż weszłam do środka.
Od razu zamarłam.
Przy ołtarzu obok Liama, nie stał Harry, a Niall.
Szłam dalej nie chciałam pokazać mojego zdziwienia wszystkim zebranym.
Mina Horana mówiłam sama za siebie, on też nie wiedziała że to ja będę druhną.
Lekko odwróciłam się do Winter.
-Musiałam.-wyczytałam z ruchów jej warg, pokręciłam powoli głową i szłam dalej.
Kiedy byłam już u celu uśmiechnęłam się lekko w stronę chłopaków, a oni odwzajemnili ten gest.
Przez całą uroczystość błądziłam wzorkiem po całym kościele, nie chciałam żeby nasz wzrok skrzyżował się.
Nie chciałam popatrzeć w jego oczy i przypomnieć sobie jak bardzo mi na nim zależało.
Co ja mówię mi nadal na nim zależy.
Przyszedł czas na przysięgę małżeńską.
-Któregoś dnia wszystko może zostać zniszczone.-zaczął Liam.- Ocean może wyschnąć, a słońce zgasnąć, ale tego dnia ja ciągle będę cię kochać. Zawsze i na zawsze. Obiecuję ci to Winter.-mówiąc to patrzył w jej oczy i tak cudownie uśmiechnął się do niej.
-Winter.-powiedziała ksiądz.
Chwilę wahała się, ale zaczęła mówić:
-Liam, mówią, że jest jedno słowo, które uwalnia nas od ciężaru i bólu życia. Tym słowem jest «miłość» i ja w to wierzę. Ale to nie znaczy, że nie będzie ciężko. Oznacza to, że odnajduję spokój i odwagę w samej sobie, kiedy jestem z tobą. Sprawiasz, że jestem dzielna i będę cię kochać do końca mojego życia. To właśnie ci ślubuję.- mówiąc to po jej twarzy zaczęła spływać jedna łza. Liam szybko ją starł.
Uśmiechnęłam się na ten widok. Ich miłość była wyjątkowa, taka której nikt nie mógł rozerwać.
M. mistrz przeróbek :P |
Uśmiechnął się słabo i szybko odwrócił głowę w stronę pary młodej, ja zrobiłam to samo.
-Obrączki.-powiedział ksiądz.
Oboje podaliśmy złote kółeczka.
Winter promieniała, w jej oczach tańczyły wesołe iskierki. To było cudowne widzieć ją tak szczęśliwą.
Po chwili obije założyli obrączki, na serdeczne palce swoich lewych dłoni.
-«Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela». Małżeństwo przez was zawarte, ja powagą Kościoła potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.-powiedział ojciec.-Możesz pocałować pannę młodą.-dodał.
Liam popatrzył w oczy Winter.
-Kocham Cię.-wyszeptał prawie niesłyszalnie.
-Ja Ciebie też.-odparła mu.
Ich usta złączyły się w idealnym pocałunku. Goście zaczęli bić braw, na mojej twarzy zagościł jeszcze większy uśmiech.
Teraz już nic nie może ich rozdzielić.
Nasze zakochańce patrzyły sobie w oczy. Wydawałoby się jakby nie słyszeli ani nie widzieli nic innego poza sobą.
-Mamusiu!-krzyknął James i podbiegł do Winter.
Ta szybko wzięła go na ręce i pocałowała go w policzek.
-Ślicznie wyglądasz.-wyszeptał w jej stronę, a Winter znów uroniła jedną łzę.
-Dziękuję kochanie.-odparła.
-James chodź do mnie.-mówiąc to Liam wyciągnął w jego stronę ręce, chłopiec od razu przeszedł do swojego taty.
-To teraz na przyjęcie!-powiedział trochę głośniej mały, a każdy ze zebranych gości zaśmiał się.
-Tak, na przyjęcie.-powiedział Liam.
Trzymając syna na jednej ręce, drugą złapał za dłoń Winter i ruszył do wyjścia.
Delikatnie zmieszana złączyłam się z Niallem i szliśmy ramię w ramię.
-Ślicznie wyglądasz.-szepnął, popatrzyłam na niego, w jego oczach można było zobaczyć radość. Uśmiechnęłam się trochę zawstydzona, a na moich policzkach na pewno pojawił się rumieniec.
-Dziękuję.-powiedziałam bardzo cicho, sama nie wiem czy on to usłyszał.
Dalej szliśmy nie mówiąc nic.
To było dziwne, ale takie cudowne.
Znów być obok niego.
Znów czuć jego zapach. Perfumy, których nie zmienił od czterech lat.
To był dalej ten chłopaka co cztery lata temu, przynajmniej tak mi się wydawało.
*
-Czas na pierwszy taniec młodej pary.-powiedział muzyk z zespołu, wszyscy goście zaczęli bić brawo.
Uśmiechnęłam się kiedy Liam wyciągnął rękę w stronę mikrofonu.
-Przepraszam ale muszę coś powiedzieć na temat tej piosenki, która za chwilę będzie zagrana.-powiedziała.-Nie jest ona wolna, ale też nie szybka. Jest to idealna piosenka dla nas. Oboje kochamy ją tak samo, ta piosenka jest dla nas ważna. Pamiętajcie "miłość jest prosta".-zakończył, a w tym samym momencie rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki.
Liam wyciągnął w stronę Winter dłoń i zaczęli bujać się w rytm melodii. Piosenka była cudowna, osobiście kocham ją. Tak prosta, ale wyjątkowa.
Liam wyciągnął w stronę Winter dłoń i zaczęli bujać się w rytm melodii. Piosenka była cudowna, osobiście kocham ją. Tak prosta, ale wyjątkowa.
-Mogę prosić?-usłyszałam koło ucha. Popatrzyłam na Nialla, stał z wyciągniętą dłonią w moją stronę.
-To jest chwila dla nich, może później.-powiedziałam i uśmiechnęłam się do niego. Chłopak delikatnie zmieszał się.
-Masz rację.-odparł i podrapał się po głowie.
Nie powiedziałam już nic tylko patrzyłam na tą dwójkę.
Jak dla mnie byli oni idealnym przykładem że miłość pokona wszystko. Na tą myśl uśmiechnęłam się pod nosem.
Czy aby na pewno miłość przetrwa wszystko?
*
Delikatnie zastukałam w kieliszek od szampana.
-Mogę prosić o chwilę ciszy?-zapytałam, wszyscy zwrócili na mnie swój wzrok.- Nie jestem najlepszym mówcą,ale powiedzieli mi że muszę coś powiedzieć, więc pomyślałam, że przytoczę słowa
Szekspira. «Miłość, która się zmienia nie jest miłością.» Kiedy życie
staje się ciężkie, a rzeczy się zmieniają, prawdziwa miłość jest
niezmienna.- mówiąc to popatrzyłam w stronę Nialla.- Patrzę na Liama i Winter i w pewnym sensie czuję się
bezpieczniejsza. Nie wiem, czy umiem to wytłumaczyć, ale oni dają mi
nadzieję. Boję się, powiedzieć to głośno, bo jest możliwe, że życie ich
dopadnie i będzie chciało ich rozdzielić, a to byłby wstyd, ponieważ
wszyscy możemy mieć w sobie odrobinę nadziei. To poczucie, że wszystko
będzie dobrze i że jest ktoś, kto pomoże ci się w tym upewnić.-po mojej twarzy spłynęła jedna samotna łza.- Więc, za Liama i Winter, za nadzieję i za miłość, która się nie zmienia.- uniosłam kieliszek do góry, a później przystawiłam go do ust. Z powrotem zajęłam swoje miejsce, a w tym samym momencie Niall wstał.
-Czy ja też mogę coś powiedzieć?-zapytał i popatrzył na Liama i Winter, brunet skinął głową.- Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Liama i Winter razem nie wiedziałem że dojdą to takiego etapu. Muszę powiedzieć, że jestem zaskoczony, bo oni robią coś rzadko
widzianego u
kogokolwiek. Ofiarowali sobie serca, bez jakichkolwiek warunków. I taka
właśnie jest prawdziwa miłość.-zamiast patrzeć na nich, patrzył w moją stronę.- To nie bajkowe życie, które nie zna bólu,
ale dwie złączone dusze, które łagodzą ból swoją bezwarunkową miłością.
Za Liama i Winter Payne.- tym razem to on uniósł kieliszek do góry i wypił całą jego zawartość na raz, od razu wziął następny i zrobił z nim to samo co z poprzednim.
Patrzyłam na niego wielkimi oczami.
To jednak nie był ten sam chłopak któremu oddałam moje serce ponad cztery lata temu.
W słowach może jedna był to dalej "mój Niall", ale w zachowaniu, już nie.
To był zupełnie ktoś inny.
Ktoś kogo nie znałam.
A może zawsze taki był, tylko ja tego nie widziałam?
*
Siedziałam na zewnątrz.
Było już późno, a wiatr przyjemnie muskał moją skórę.
Co chwilę po moim ciele przechodziły dreszcze, co sprawiało że czułam się nieswojo.
Miałam wrażenie że ktoś mnie obserwował, ale nikogo nie widziałam w zasięgu mojego wzroku.
Goście na sali bawili się znakomicie. Każdy tańczył, próbował śpiewać i po prostu cieszyli się. To było cudowne wiedzieć ich szczęśliwych.
-Mogę się dosiąść?-usłyszałam po mojej prawej stronie tak dobrze znany mi głos. Nie mówiąc nic, pokiwałam tylko głową. Po chwili popatrzyłam w jego stronę. Włosy miał już w nie ładzie, koszula z jednej strony zaczęła już mu wychodzić, w lewej ręce trzymał kieliszek z szampanem.
-Nie wystarczy Ci jeszcze?-zapytałam wskazując na szkło. Chłopaka popatrzył na mnie i pokręcił przecząco głową.-A moim zdaniem tak.-powiedziałam.
-Ale wiesz że twoje zdanie nie jest najważniejsze, prawda?-zapytał.
-To po co tu przyszedłeś?-zapytałam, nie udzielając odpowiedzi na zadane przez niego pytanie. To co powiedział zabolało i to tak cholernie zabolało.
-Szczerze?-zapytał, a ja tylko kiwnęłam głową.-Sam nie wiem.-powiedział, a ja prychnęłam pod nosem.
-Zmieniłeś się.-wyszeptałam po chwili ciszy. Blondyn popatrzył w moją stronę, przyglądał mi się uważnie z zmarszczonymi brwiami.
-W jakim sensie?-zapytał.
-Nie jesteś już taki jak kiedyś.-odparłam.-Zachowujesz się inaczej, pijesz. Jesteś po prostu inny.-powiedziałam.
-A może ja po prostu zawsze taki byłem, tylko Ty nie poznałaś mnie do końca, kiedy tak po prostu wyjechałaś do USA.-powiedział, a ja otwarłam usta ze zdziwieniem.
-Sam wpakowałeś mnie do samolotu, to ty zaplanowałeś cały mój wyjazd.-powiedziałam z wyrzutem.-To Ty mnie to tego namawiałeś.-dodałam i schowałam twarz w dłoniach.
-Widzisz sama nie umiesz się do tego przyznać.-powiedziała.-Spring umiesz tylko obwiniać innych, a sama jesteś święta.-dodał.
Pokręciłam głową.
Już miała coś powiedzieć kiedy podeszła do nas jakaś blondynka o bardzo długich nogach.
-Tutaj jesteś, wszędzie Cię szukałam.-te słowa skierowała w stronę chłopaka i usiadał na jego kolanach. Chciała wybuchnąć histerycznym śmiechem, ale powstrzymałam się. Wstałam szybko z ławki, nachyliłam się nad nim i szepnęłam do jego ucha:
-Ale ja dalej jestem sobą, a Ty nie wiesz kim jesteś Niall. Mam tylko nadzieje że niedługo odnajdziesz prawdziwego siebie, ale wtedy może być za późno na wybaczenie ze strony innych.-skończyłam i zaczęłam odchodzić.
-Masz na myśli siebie?-zapytał, odwróciłam się na te słowa.
-Nie Niall, Ty tak naprawdę nic mi złego nie zrobiłeś. Pomogłeś mi w trudnej decyzji, a ona była chyba najlepszą jak mogłam podjąć. Ten staż wiele mi dał, ale także wiele odebrał, jedną z tych odebranych rzeczy, osób jesteś Ty. Żałuję tego i to bardzo, ale cóż czasu nie cofnę, nie mam takiej mocy.-uśmiechnęłam się lekko i ruszyłam w stronę budynku. Po chwili na swojej ręce poczułam czyjeś mocne szarpnięcie. Zostałam odwrócona w stronę blondyna.
-Powiedz tylko jedno słowa, a może być jak przed tymi czterema laty.-powiedział przy moim uchu.
Zacisnęłam mocno oczy i pokręciłam głową.
-Nie powiem nic, bo tam,-pokazałam na ławkę na której siedziała zdezorientowana dziewczyna.-czeka na Ciebie ona. Idź.-skończyłam i wyszarpałam swoją rękę z uścisku.
Tym razem bez problemu weszłam do lokalu.
-Spri!-krzyknęłam Summer, a do moich oczu momentalnie napłynęły łzy, tylko tata i On tak do mnie mówili, zerknęłam przez okno na ławkę. Siedział tam i całował śliczną blondynkę.
Uśmiechnęłam się do siebie.
Nie tego chciałaś Spring?
Odwróciłam się w stronę bawiących gości i dołączyłam do nich.
Czy tak ma zakończyć się moja droga z Niallem?
Czy to koniec naszej ''przygody" ?
Nie wiem, ale mówiąc szczerze nie wiem czy chce wiedzieć.
***
Przepraszam za wszystkie błędy.
To tak na wstępnie to co jest pochylonym drukiem to cytaty z pewnego serialu, zostały one trochę przeze mnie zmienione, ale przekaz mają podobny ;))
Co Wy na to? ;P
Jak widzicie dalej losy Nialla i Spring?
Czy coś się zmieni?
Czy będą walczyć?
Czy zostanie to tak jak jest?
Do następnego ;))
Kocham Was ;***
Szczerze mówiąc jestem trochę zawiedziona...
Nie wiem dlaczego...
Zapraszam na:
&
&
I przepraszam jeśli nie komentuję waszych blogów, ale zapewniam was że niedługo wezmę się za to ;)
Przepraszam ;**
Rozdział jest cudowny, na pewno jeden z lepszych jakie napisałaś. Kiedy Liam i Winter deklarowli sobie przysięgę małżeńską, po moim ciele przechodziły ciarki. Mam nadzieję, że nic ich nie rozłączy, bo są świetną parą i widać, że to co ich połączyło to właśnie prawdziwa miłość. Przecież tak długo musieli na siebie czekać, walczyć z przeciwnościami. Trzymam za nich kciuki. Przechodząc do spotkania Nialla i Spring, głównych bohaterów drugiej częśći, powiem, że na samym początku to było słodkie. Oboje zostali wrobieni w świadków i jeszcze nie wiedzieli, że drugim z drużb będzie dawna miłość. A ja się pochwalę, że od razu to przeczułam! Ale jestem mądra i spostrzegawcza! Na pewno ich miny musiały być bezcenne, kiedy się zobaczyli. Ogólnie przez prawie cały czas Niall wydawał się dalej tym samym chłopcem z Irlandii, którego pokochała. Jeszcze te jego słowa w czasie toastu.... Jednak wszystko zepsuł kieliszek. Jeden za drugim. A potem to spotkanie na zewnątrz. Niall zachowuje się jak rozkapryszona gwiazda. Może i gdzieś wewnątrz zależy mu na niej, ale zachowaniem wszystko straci. Mam nadzieję, że w porę się opamięta. A może to jest tylko gra z jego strony? Ciekawa jestem też postaci tej całej dziewczyny Nialla... Czy namiesza? Ja tego nie wiem, ale pewnie z biegiem czasu się dowiem. Pozdrawiam, tradycyjnie życzę głowy pękającej od pomysłów i czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzedniczką,to jest jeden z najlepszych rozdziałów napisanych przez Ciebie.Tak samo jak najlepszy Twój blog.Liczę na to że, szybko dodasz kolejny.Rozdział jest rewelacyjny, mam nadzieję że będą walczyć.No ale nadzieja umiera ostatnia.Powiedział ''Powiedz tylko jedno słowo, a może być jak przed tymi czterema laty.'' Czyli nie kocha tej blondyny, po co ją pocałował? Niech ją rzuci, niech pokaże że mu zależy.Do końcówki tego rozdziału jak rozmawiają ze sobą pasuje piosenka ''Rock me''. Czekam na kolejny, dodaj szybko x
OdpowiedzUsuńRozdział cudny ! *_* Poprostu ryczę siedzę przed laptopem i ryczę... Uwielbiam to w jaki sposób piszesz.!! Mam nadzieję że w końcu będą razem pomimo przeszkód. Dalej w to wierzę.. choc przypuszczam że będzie jeszcze wiele niespodzianek.
OdpowiedzUsuńZaczęlam czytać tego bloga dziś i po pierwszym rozdziale się zakochalam!.. Przeczytałam każdy rozdział, każdą linijkę, każde słowo, każdą literę w 3 godziny..!!
Czekam na nexta.
Pozdrawiam i weny życzę!! <3
Wejdziesz do mnie zależy mi na twojej opini!http://it-is-a-life.blogspot.com/
Kocham tego bloga !! <333