niedziela, 23 grudnia 2012

17.

28  sierpień
Autumn

Dni mijały powoli, ale to co dzieje się w naszym życiu można nazwać szybko kręcącym się kołem które nie chce się zatrzymać. Tu pojawia się pytanie dlaczego? Może dlatego że wszystko się wali. Winter jest w ciąży z Liamem, Summer nie chce widzieć Harrego na oczy, choć minęło już tyle czasu. Niall i Spring to chyba jedyne gołąbki które są ze sobą szczęśliwe. Zapytacie a co z mną i Joshem. My, może już nie długo będziemy przypisywani do tego słowa "my". Chyba coraz bardziej się od siebie oddalamy, albo to po prostu moja wyobraźnia. Tego nie jestem w stanie powiedzieć.
Jest 7 rano a ja myślami jestem przy nim. Ciekawe co robi? Jak to co śpi. Odpowiedziałam sobie i pokręciłam głową. A może tak jak ja rozmyśla o nas? Może zastanawia się co się z nam stało? Może teraz myśli o tym jak mi powiedzieć że to koniec? Ale czy bym to przeżyła? Czy dałabym mu odejść? Za dużo pytań, zbyt mało odpowiedzi.
Usłyszałam lekkie pojękiwanie. Trochę zdziwiona tym, wyszłam spod kołdry i ruszyłam do drzwi. Pomału je otwarłam, dźwięki dochodził z pokoju obok mojego, który należał do Winter. Przestraszona szybko pobiegłam do niej.
Winter siedziała na ziemi i trzymała się za brzuch. Popatrzyła na mnie, w jej oczach było widać strach.
 -Co się dzieje?-zapytałam trochę spanikowana podchodząc do niej.
-To chyba już.-odpowiedział, a ja otworzyłam jeszcze szerzej oczy.
-Ale to jeszcze nie pora.- powiedziałam.
-Ale ono chce już wyjść.- krzyknęła na mnie. Do pokoju wpadła Spring.
-Co jest?-zapytała.
-Rodzę.- powiedziała przez zaciśnięte zęby Winter.
-Co?!
-To!-krzyknęła brunetka, nie wiedziałam co mamy robić.Bo to Liam chodził z nią do szkoły rodzenia, nie łudźcie się nie są razem. Winter tak naprawdę nie chciała żeby z nią tam chodził, ale jak Danielle się o tym dowiedziała brunetka dostały taki opieprz że musiała ulec dziewczynie. Co tak naprawdę sprawiło że Winter przywiązała się do niego jeszcze bardziej.
-Co mamy robić?-zapytała ruda.
-Dzwoń po Liama.- nakazałam jej.
-Nie!-krzyknęła Winter.
-Niby czemu nie?-zapytałam.
-Bo nie.
-Bez gadania dzwoń.- powiedziałam do Spring,a ta wybiegła z pokoju, po chwili wróciła.
-Już jadą.-mówiąc to podeszła do brunetki i złapała ją za rękę.- Ściśnij mnie jak tylko będzie bolało.
-Cały czas boli.- powiedziała do niej.
-To ściskaj cały czas.
-Gdzie Summer?-zapytał Winter.
-Pójdę do niej.- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Podeszłam do drzwi sypialni blondynki, lekko zapukałam. Nic. Znów to zrobiłam ale trochę głośniej. Dalej nic. Delikatnie nacisnęłam klamkę. Kiedy weszłam do pomieszczenia zobaczyłam że Summer nie ma w łóżku. Czyli znów nie wróciła na noc do domu. Pokręciłam głową i wycofałam się do pokoju Winter.
-I co?-zapytała brunetka.
-Nie ma jej.- powiedziałam spuszczając wzrok.
-Tak myślałam.- powiedziała pod nosem ruda.
Naglę usłyszałyśmy trzask drzwi.
-Winter gdzie jesteś?- wołała Liam.
-Do sypialni szybko.- krzyknęłam do niego. Naglę do pokoju wpadli wszyscy bez wyjątku. Żaden nie był ogarnięty. Każdy z zaspanymi oczami i włosami w nieładzie.
-Gdzie Summer?-zapytał Harry z zmarszczonymi brwiami.
-Przykro mi.- powiedziałam, a on tylko przytakną mi.
-Naprawdę super się rozmawia, ale ja rodzę!- krzyknęła Winter. Liam przy niej klęczał.
-Dobra chodź.- powiedziała i wziął ją na ręce.
-Liam puść mnie, nie dasz rady.- mówiła brunetka.
-Siedź cicho i oddychaj. Wdech, wydech, wdech, wydech. Pamiętasz, równomierny oddech. Musisz się uspokoić.- mówił do niej spokojnym głosem.
-Jak mam się uspokoić jak ono nie daje mi być spokojną od jakiś 2 godziny.
-Co?! Zgłupiałaś?
-Myślałam że to  fałszywy alarm.-powiedziała.
-Oj Ty.-powiedział tylko tyle.-Dobra w drogę do szpitala.



***


 -Który z panów jest tatą?-zapytał lekarz, kiedy wieźli Winter na sale porodowa.
Cisza, chłopaki popatrzyli na siebie.
-Który z panów chce być przy porodzie?-znów pytanie lekarza.
-Ja.-odpowiedział Liam.
-A pan jest?-zapytał mężczyzna.
-Przyjacielem.- odparł.
-Przykro mi na salę porodową mogę tylko przebywać mężowie, narzeczeni lub ojcowie dziecka.
Liam popatrzył na Winter, ta szybko pokręciła głowa.
-Jestem jej narzeczonym.- powiedział.
-Pani Cooper to prawda?-zwrócił się do mojej siostry.
-Tak-powiedział słabym głosem- Proszę możemy już zaczynać.-dodała.
-Już, już. Nich pan założy ten fartuch-powiedział do Liama.- A państwo mogę tutaj zostać.-zwrócił się do nas. My tylko pokiwaliśmy głowami i patrzyliśmy na oddalających się postacie.

***

-Ile można rodzic?-to jakże idiotyczne pytanie zadał Lou, wszyscy na niego popatrzyli.
-Tyle ile trzeba.- powiedział mu Harry.
-Ale ona już tam jest z 4 godzinny.- powiedział szatyn.
-I może być tam następne 4, jak dalej tak będzie jęczał.- odpowiedział mu Zayn. 
Naglę z bloku wyszedł Liam, który trzymał się za głowę. Podbiegliśmy do niego.
-Co się stało?-zapytałam.
-Nie wiem jakieś komplikacje.-powiedział i popatrzył n mnie, jego oczy były całe czerwone od łez.
-Jak to?-zapytałam.
-Nie wiem, nie chcieli mi powiedzieć.- powiedział i osuną się po ziemi.
Kucnęłam przy nim i go przytuliłam. 
-Będzie dobrze.- powiedział. 
On mocno wtulił się we mnie i szepnął mi na ucho.
-Nie mogę jej stracić.
-Nikt nikogo dziś nie starci obiecuję.- szepnęłam tak cicho jak on. 
Czyżby Liam czuł coś do Winter?
A jeśli tak jest, to co daje?
Siedzieliśmy w ciszy tak jeszcze 3 godziny, naglę z sali wyszedł lekarz który zabierał Winter.
-I co z nimi?-zapytaliśmy wszyscy razem.
-Z dzieckiem wszystko w porządku, cały i zdrowy chłopczyk. Choć to wcześniak jest naprawdę w dobrej formie.- powiedział i uśmiechną się lekko.
-A Winter?-zapytał Spring.
-Mieliśmy drobne komplikacje dlatego wyprosiłem pana.- tu popatrzył na Liam.- Nie wiedzieliśmy co się dzieje. Myśleliśmy już że będziemy musieli wybierać, albo dziecko albo pani Cooper.-powiedział.
-Co?-zapytał Liam. -Nie ona żyje, niech pan powie że żyje.
-Spokojnie, nie było takiej potrzeby. Tak żyję, ale stracił dużo krwi, co sprawiło że akcja serca został zatrzymana.- kiedy to usłyszałam wtuliłam się mocno w Josha.
-Ale nic jej nie jest?-zapytał Harry.
-Nie, zdołaliśmy wszystko przywrócić do normalnej postaci.
Wszyscy głośno odetchnęliśmy. 
-Jeśli państwo chcą mały jest już na sali dla noworodków, mogą go państwo zobaczyć.
-A Winter?-zapytałam.
-Musi odpocząć, naprawdę dziś dużo przeszła, potrzebny jest jej spokój.
-To gdzie ta sala?-zapytał Lou.
-Korytarzem prosto, a później w prawo i jest.- powiedział lekarz, a my szybko ruszyliśmy w tamtą stronę.
Po chwili byliśmy na miejscu. W "łóżeczkach" leżało siódemka dzieci. Przyglądałam się każdemu po kolei.
-To ten ostatni po lewej.-powiedziałam wszystkim.
-Skąd ta pewność?-zapytał Niall.
-Bo wiem.-odparłam, a z sali wyszła młoda pielęgniarka.
-W czymś mogę pomóc?-zapytała, na etykietce dostrzegłam jej imię. Amy.
-Tak, który z tych szkrabów to dziecko Winter Cooper?-zapytał Zayn.
-Ten ostatni maluch po lewej.- odparła, każdy popatrzył na mnie.
-Co?-zapytałam.
-Zgadłaś.-powiedzieli chórem.
-Nie po prostu to jedyny chłopiec na tej sali.- mówiąc to popatrzyłam na małego, był śliczny i taki spokojny.
-Pani ma racje, to taki nasz rodzynek jak na ten moment.- powiedziała blondynka.
-Jest taki mały i cudowny.- mówiąc to Spring wpatrywała się w chłopczyka.
-A wiecie jak będzie mieć na imię?-zapytał Amy.
Znów przeleciałam wzrokiem po wszystkich, chwilę zatrzymałam się na rudowłosej. Ona lekko pokręciła głową.
-Przykro nam, nie wiemy.- odparłam, choć to nie była prawda.
-To może tatuś wie?-znów zapytałam i patrzyła na Liama.
-Ale ja...-zaczął ale mu przerwałam.
-Winter sama zdecyduje.- powiedziałam.
-Ach tak rozumiem, to ja wracam do nich.- mówiąc to wskazała na dzieci za szybą.
-Dziękujemy za informacje.- powiedział Harry i uśmiechną się do blondynki, a ta odpowiedziałam mu tym samym. Chyba loczek wpadł jej w oko, ale on chciała być tylko kulturalny.  
I tak zostaliśmy sami, patrzyliśmy na tego małego szkraba. Był uroczy i taki niewinny. 
-Wracajmy do domu i tak nie pozwolą nam dziś wejść do Winter.- powiedział Lou.
-Masz racje, chodźmy.- powiedziałam i ruszyliśmy do wyjścia. Po chwili zauważyłam że nie ma z nami Liama.- Idźcie dalej za chwilę wrócę.-powiedziałam do Josha, a ten pokiwał głową i pocałował mnie w policzek. Wróciłam pod sale. Stał tam i patrzył na syna mojej siostry.
-Liam?-zapytałam cicho.
-Tak?-spytała i otarł policzek.
-Coś się stało?-zapytałam.
-Nie nic, tylko nie mogę w to uwierzyć że Winter ma dziecko.-odpowiedział mi. 
-Które jest również Twoje.-pomyślałam.
-Nie mogę zrozumieć dlaczego nie chce powiedzieć kto jest ojcem tego małego, przecież gdyby go zobaczył zakochałby się w nim od pierwszego wejrzenia.-dodał.
-Najwidoczniej ona tego nie chce, może nie potrzebuje jego łaski, może nie chce go zatrzymywać skoro wie że on jej nigdy nie pokocha.- odrapałam.
-Jak można nie kochać takiej dziewczyny jak ona?-zapytał.
-A Ty ją kochasz?-zadałam również pytanie.
-Jak wariat.- powiedział i po chwili zrozumiał co powiedział, popatrzył na mnie i szybko chciał zmienić temat.- Chodźmy już, pewnie na nas czekają. A znając Nialla to jęczy że jest głodny.- zaśmiał się, ale w jego głosie słychać było obawę. Bał się tego że w jakiś sposób skomentuje jego słowa, ale ja tylko pokiwałam głową i ruszyłam do wyjścia.

 ***

-Autumn musimy porozmawiać.-powiedział do mnie Josh kiedy to już pożegnaliśmy się z chłopakami. Popatrzyłam na Spring.
-To ja pójdę już do domu.- mówiąc to uśmiechnęła się do mnie lekko, czym dodała mi trochę otuchy.
Kiedy już zniknęła za zamykającymi się drzwiami, popatrzyłam w oczy swojego chłopaka.
-Autumn...
-Jeśli chcesz ze mną zerwać powiedz to szybko i bezboleśnie, chociaż co ja gadam to i tak będzie bolało jak cholera, ale proszę nie mów mi jak to jestem wspaniała i że nie zasługuję na kogoś takiego jak Ty, bo to nie będzie prawdą.- chciałam mówić jeszcze, ale Josh przerwał mój monolog pocałunkiem. Kiedy przerwał stałam bezruchu. A on patrzył na mnie i uśmiechał się do mnie tak jak zawsze.
-Skąd przyszło Ci to do głowy?-zapytał.
-Nie wiem, ta cała sprawa z Harrym i Summer.- odparłam.
-Ale my nie jesteśmy nimi.- powiedziałam i przyciągną mnie do siebie.
-Wiem.- wyszeptałam w jego ramię.
-Wracając do tego co chciałem Ci powiedzieć, chce abyś pojechała ze mną do moich rodziców.-powiedział szybko.
-Co?-zapytałam.
-Chce abyś pojechał ze mną do moich rodziców.- powtórzył.
-Ale po co?-znów zadałam pytanie.
-Chce abyś ich poznała, a oni Ciebie. Chcę aby poznali dziewczynę mojego życia.-mówiąc to pocałował mnie w czoło.
-Kiedy?
-Może w przyszłym tygodniu.
-Dobrze.-odparłam.
-Słucham?-zapytał.
-Zgadzam się.-powiedziałam, a on zaczął mnie kręcić w kółko.
-Dziękuję.-powiedział i postawił mnie na ziemi.
-Nie ma za co.-odpowiedziałam i pocałowałam go.- Do zobaczenia później.- powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi do mojego domu.
-Pa.- usłyszałam tylko głos Josha.
Teraz mogę odetchnąć z ulgą.
Kocham tego wariata jak jeszcze nigdy nikogo.

***

Przepraszam za wszystkie błędy 


No to tak nie wiem co mam o tym "czymś" powiedzieć :P
Więc jak zwykle nie mówię nic ;D 

A i powiem wam że chyba przeliczyłam się z tym końcem bo mam za dużo wątków do skończenia ;) więc zostanę z wami jeszcze trochę ;P

Jestem strasznie niewychowana ... 
Zapomniałam Wam podziękować za życzenia urodzinowe ( głupia ja!), więc z całego serducha dziękuje Wam i to bardzo bardzo ;***

Dziękuje za komentarze ;***
Kocham Was :D
Do następnego ;))

A i oczywiście życzę wam najlepszych świąt,żebyście się najadły jak najwięcej, abyście spędził je z tym najbliższymi ;))
Wesołych Świąt !!! <3 

6 komentarzy:

  1. leci ta akcja leci...
    Liam ty mój kochany chłopcze! <3 w końcu! ale byś siee mógł w końcu domyśleć! no eej! to nie jest trudne. Winter zachodzi w ciążę krótko po tym jak siee ze sobą przespaliście. więc albo ty jesteś ojcem albo ona jest wiatropylna bo raczej mało prawdopodobne jest to, że przespała siee z kimś jeszcze. myśl człowieku! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże co ja dzisiaj przeszłam! Jestem na laptopie, patrzę, czy któraś z osób nie dodałam nowego rozdziału i wchodzę na Twojego bloga. Patrzę i jest! Ale mama woła mnie, że wychodzimy już do kościoła. Zła, jeszcze przeleciałam co będzie i patrze ,,Autumn musimy porozmawiać''. Zdenerwowana ubieram płaszcz i idę do kościoła. Jak już tam byłam siedziałam i nie skupiałam się na niczym innym tylko na tym co Ty napisałaś. Czy to koniec?! Wracam i nie rozbierając się odpalam laptopa i pierwsze co wchodzę na Twojego bloga i czytam. To nie był koniec nerwów, bo martwiłam się o Winter. Kiedy Liam powiedział o jakichś komplikacjach serce zaczęło mi bić mocniej. Ale naszczęście wszystko w porządku. I moment z Joshem i Autumn. Po przeczytaniu odetchnęłam z ulgą. Piszesz świetnie, tak lekko, ale jest w tym tyle emocji. Nawet nie wiesz co Twój blog ze mną robi! To dobrze, że się pomyliłaś i zostajesz jeszcze z nami dłużej. Dziękuję za życzenia świąteczne, i również życzę tego samego. Pozdrawiam, życzę weny i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na początku chciałabym cię bardzo, ale to baaaaaaaardzo przeprosić, że tak rzdko komentuje twoje cudowne rozdziały, ale mam usprawiedliwienie - brak czasu! Teraz wreszcie mamy święta i można troszkę odpocząć od szkoły. Jeszcze tydzień takiej melancholi i chyba bym zwariowała. Wstaję z łóżka, idę do szkoły, wracam do domu, uczę się do pierwszej w nocy żeby na półrocze być wzorowa, aż tu się nagle dowiaduję, że moja popieprz0na nauczycielka od w-fu daje mi TRÓJE NA PÓŁROCZE. No a w mojej jakże popierd0lonej szkole, gdy ma się jakąś trójkę nie można być wzorowym... Wybacz, że zanudzam cię tu moim gupim życiem, ale musiałam się komuś zwierzyć.
    No, a wracając do twojego opowiadania... Chociaż, że nie za często je komentuję to musisz wiedzieć, że uwielbiam je tak samo mocno jak poprzednie i prawie codziennie, gdy mam chociażby minutkę odpoczynku, zaglądam tu i sprawdzam czy nie dodałaś jeszcze jakiejś nowości. Strasznie zdziwiłam się, gdy napisałaś, że Winter jest w ciąży! Przecież to dziecko naszego kochanego Liama, niestety W. nie chce mu powiedzieć całej prawdy. Strasznie szkoda mi Summer... Jak Harry mógł ją tak skrzywdzić? Przecież zapewniał, że ją kocha... Kiedy napisałaś, że powoli zbliżasz się do końca tej historii, łzy zaczęły napływać mi do oczu, ale na całe szczęście w następnej notce zapewniłaś nas, że jednak tak szybko nas nie opuścisz :) Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się już nie długo, a teraz życzę Ci zdrowych i radosnych świąt, smacznej wieczerzy wigilijnej i świątecznego nastroju, którym zarazisz całą cwoją rodzinę i znajomych :**

    Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego, Nialler <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luzik zawsze możesz się wygadać ;)
      Współczuję że masz tą tróję ;* jak dobrze że ja mam zwolnienie bo pewnie też by mnie to czekało ;P
      Mam nadzieje że jednak dasz radę mieć to wzorowe ;*

      Usuń
  4. Jak ja się cieszę że jednak nie kończysz ! <3 rozdział jak najbardziej mi się podoba, strasznie fajna była ta scenka z Liamem i Autumn, a później jeszcze z Joshem.
    Ja też ci życzę wesołych świąt, chociaż już ci życzyłam na twitterze ( i ci dziękuję za życzenia od ciebie ;* ) No i jeszcze szczęścia, radości zdrowia i WENY !! :)
    Pozdrawiam, Heaven.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję, że jeszcze tu zostajesz. Kurcze jakbyś teraz to zakończyła prawdopodobnie btyś już nie żyła.
    W internecie nikt nie jest anonimowy, hahaha okej koniec żartów.
    Rozdział jak zwykle wspaniały.

    Zapraszam do siebie na nowy rozdział na blogu http://dreams-come-true-even-in-real-life.blogspot.com/ Może myśleliście, że życie w plotkarze było skandaliczne, ale to co się dzieje w Londynie jest jeszcze gorsze. Witajcie w mieście grzechu.

    OdpowiedzUsuń