czwartek, 23 sierpnia 2012

1.

Winter

*25.12.2012*





Pierwszy dzień świąt. Tak święta, ale w tym roku nie są to święta które spędzimy w miłej atmosferze. Żadna z nas nie ma ochoty na przygotowanie jakiegokolwiek świątecznego obiadu. Nie czujemy świątecznej atmosfery. Spytacie dlaczego, a więc powiem wam dlaczego. Właśnie dziś mija trzeci miesiąc od śmierci naszych rodziców. Wszystkie cztery przeżyłyśmy to na swój sposób. Summer wychodzi co wieczór na imprezy, bawi się aby się odstresować. Autumn zamyka się w swoim pokoju z gitarą grając jakieś smutne melodie choć czasami zamienia ją na jakoś książką. Spring ulatnia się na całe dnie, nikt nie wiem gdzie tak naprawdę jest. A ja staram się to wszystko jakoś ogarnąć, w końcu to ja jestem teraz głową rodziny. To wszystko nie jest tak jak powinno być. W tej chwili powinnyśmy razem z mamą szykować wielkiego indyka którego tata tak uwielbiał. Spring właśnie z nim powinna ubierać naszą wielką werandę w różnorodne ozdoby, od zawsze to robili, a teraz ona nawet nie chce spojrzeć na to wszystko. To co jest w tym roku w niczym nie przypomina świąt, każda z nas jest w innym pokoju. Summer odsypia wczorajszą imprezę, zapewne będzie leczyć kaca przez cały dzień. Autumn siedzi tym razem na werandzie, a w ręku trzyma ramkę z naszym rodzinnym zdjęciem. Patrzy tempo przed siebie i nie widzi nawet tego że Josh z przeciwka do niej macha. Mimowolnie uśmiecham się na ten widok, który obserwuję z okna w kuchni. Nagle słyszę jak po schodach schodzi najmłodsza z nas wszystkich.Spring. Ubrana w czerń, jak przez ostatnie trzy miesiące.Choć nie cała w czerni, a jej lewym nadgarstku połyskuje kolorowa tarcza zegarka, ale czego się dziwie to był prezent od rodziców, odkąd zmarli nosi go cały czas. 

Tylko ona tak naprawdę przestrzega żałoby, zawsze wszystko w najciemniejszych odcieniach. My też to robimy ale nie przez cały czas. To ona przeżyła to najbardziej z nas wszystkich.
Weszła do kuchni popatrzyła w moją stronę, lekko uśmiechnęła się co ja odwzajemniłam.
-Zrobić Ci coś na śniadanie?- zapytałam.
-Nie dziękuje, zjem tylko jabłko.- odparła.
-Spring...
-Nie, Winter nie jestem głodna i nie będę w siebie wciskać żadnego jedzenia.- przerwała mi, ja tylko pokiwałam głową. Mam tylko nadzieje że nic z tego złego nie wyjdzie. Choć na pewno wie co robi, jest najmłodsza ale chyba bardziej dojrzała niż ja sam. Dziewczyna zaczęła kierować się w stronę drzwi wyjściowych.
-Gdzie idziesz?- zapytałam.
-Tam gdzie zawsze.- odparła.
-W trampkach? Spring jest zima.
-Ale nie ma śniegu, spokojnie nie zamarznę.- powiedziała z uśmiechem, zawsze tak robi jak chce postawić na swoim.
-Tylko proszę Cię nie do wieczora.
-Dobrze dobrze, pa.- powiedziała przewracając oczami i wyszła.
Mogę być już pewna że szybko nie wróci.
Wróciłam na moje poprzednie miejsce, Spring przywitała się tylko z Autumn, ale ta nawet na nią nie popatrzyła.
Nigdy nie byłyśmy ze sobą blisko, jakoś nasze pasje się ze sobą nie wiązały. Chociaż nie Summer i Autumn mają cudowne głosy, do tego brunetka gra na gitarze. Razem stworzyłyby zgrany duet, choć nie do końca ich charaktery są zupełnie inne i to byłaby największa przeszkoda. Ale zawsze umiałyśmy sobie doradzić w różnych sprawach i wysłuchać się nawzajem. Moje rozmyślania przerwał cichy jęk z korytarza, a w wejściu do kuchni ukazała się sylwetka blondynki. Wyglądała okropnie. Wielkie worki pod oczami, każdy włos w inną stronę i jak zwykle rozmazany makijaż.
-Hej.-powiedziałam.
-Proszę Cię nie krzycz, głowa mi pęka.- odpowiedziała szeptem.
-To żadna nowość, przecież jest tak codziennie.
-Bez przesady nie codziennie, może co dwa dnie.
-Na jedno wychodzi.- powiedziałam, a ta posłała mi mordercze spojrzenie.
-Dasz mi jakoś tabletkę?- zapytała.
-Chwila.- mówiąc to szukałam już magicznej tabletki która zawsze stawia ja na nogi.- Proszę- powiedziałam i podałam jej małą niebieską tabletkę.
-Dzięki.-odpowiedziała i włożyła ją do ust popijając dużą ilością wody. Zabrała całą butelkę i tyle ją widziałam.
Znów stanęłam przy oknie, a na werandzie nie było już Autumn. Usłyszałam jak drzwi się zamykają i w holu zauważyłam przemykając brunetkę. Nie patrzyła w moją stronę, od razu skierowała się do swojego pokoju, a po chwili do moich uszu dochodziły cicha gra. I tak właśnie wyglądał każdy nasz dzień.
Naglę rozległ się dźwięk telefonu, szybko go odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
-Słucham?
-Hej W. jak tam dziś sytuacja?- usłyszałam melodyjny głos Dan.
-Hej, te sam scenariusz co każdego dnia.-odparłam.
-Mam dla Ciebie i Twoich sióstr propozycje.
-Jaką?
-Razem z Liamem i jego przyjaciółmi organizujemy świąteczny obiad, może wpadniecie?
-To miłe że o nas pomyślałaś ale wątpię żeby coś z tego wyszło.
-Proszę zrób to dla mnie.- powiedziała błaganie dziewczyna.- Nie możesz mnie zostawić z pięcioma facetami.
-Zobaczę co da się zrobić.- odpowiedziałam ze śmiechem, tak ona zawsze potrafiła mnie rozśmieszyć.
-To do zobaczenie u Liama o 17, pa.- zanim zdążyłam coś powiedzieć rozłączyła się.
 Weszłam na piętro i krzyknęłam:
-Wychodzić z pokoi.
Dziewczyny wystawiły tylko głowy.
-Dziś idziemy na kolacje świąteczną do Dan i bez gadania o 16.30 macie stać gotowe w salonie.- powiedziałam , a te tylko pokiwały głowami i z powrotem schowały się do swoich pokoi. Ja zrobiłam to samo i weszłam do swojego królestwa, które było moją odskocznią od wszystkiego.




*** 

Przepraszam za wszystkie błędy


Powiedzcie mi czy podoba się Wam ;)
Mam mieszane uczucia co do tego bloga, więc potrzebuję waszej opinii :P
Jak widać dodałam rozdział, czyli tamto opowiadanie już jest zakończone, może nie do końca, ale to w mojej głowie tak ;))

Dziękuję że jesteście ze mną ;**
Kocham Was ;D 
Do następnego ;** 

10 komentarzy:

  1. zajebiście się zapowiada ;)
    będę czytać ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. rozumiem ta żałobe... każda przeżywa wszystko na swój sposób, a najstarsza razem z najmłodszą zazwyczaj mają najciężej. ta pierwsza staje siee głowa rodziny i wszystkie sprawy, problemy itp spadają na nią, a ta druga z kolei... no wiadomo. najmłodsze zawsze najgorzej cierpi po stracie kogoś bliskiego. rozdział dobry ; d czekam na rozwinięcie ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział wydaje mi się bardzo smutny. Ale nie mówię, że mi się nie podoba, jest świetny! Szkoda tylko, że tamto opowiadanie już powoli kończysz... Na serio, będę za nim tęskniła, choć myślę, że to opowiadanie będzie tak samo cudowne! Przynajmniej jak na razie na to się zapowiada :) Tylko mam takie pytanko... Czy to opowiadanie w całości będzie takie smutne, czy z czasem wszystko zacznie się rozkręcać i wg? No, więc teraz nie wiem co mam napisać. Czy, że czekam na rozdział drugi, czy nie? No bo jeśli go napiszesz, będzie to oznaczało, że Twoje pierwsze opowiadanie dobiegło końca, a ja chyba wtedy się załamię. Jedyną rzeczą która mnie wtedy utrzyma przy duchu to ten blog :D

    Pozdrawiam, Nialler <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając ten rozdział, czułam się jak bym tam była. Na prawdę, żal mi się srobiło bohaterek. Widać, że dziewczynom jest ciężko i mam nadzieję, że w końcu uda im się dogadać między sobą i pogodzić ze śmiercią rodziców. A tak poza tym, rozdział świetny, a Twój pomysł na bloga jest oryginalny. Ja na pewno będę czytała. Życzę weny i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. NIe no mi się podoba.
    Fajny pomysł ! ♥

    Hehe ;3

    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Oczywiście, że się podoba! Nie komentowałam wcześniej, ale uwierz, ja cały czas jestem na bieżąco z Twoimi postami, wszędzie :D Podoba mi się pomysł. Zwłaszcza z tym, że dziewczyny mają imiona po porach roku. Bardzo oryginalne :D Zastanawiałam się, czy będziesz mi miała strasznie za złe jeżeli zapożyczę od Ciebie imię Autumn? To znaczy, na razie dopiero się nad tym zastanawiałam, ale tak mi się spodobało, że aaaw :D Szkoda, że dziewczyny nie są ze sobą w ogóle zgrane. Tylko wszystkie snują się po domu i to w wigilię! Przykre, to że ich rodzice nie żyją. Straasznie im współczuję.
    Pisz dalej, bo jest świetne. Ty wiesz, że łza mi się w oku zakręciła, jak napisałaś, że koniec z Forever and always? Ouch...
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo, dużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście że nie będę zła ;P
      Cieszę się że w jakiś sposób pomogłam w znalezieniu tego imienia ;))

      Usuń
    2. uf, to dobrze :D Chociaż, trochę zmieniłam koncepcję i to będzie imię dla słodkiego zwierzaczka, hah. ^.^

      Usuń
    3. Tym to mnie rozwaliłaś :P

      Usuń
  7. Podoba mi się zresztą wszystko co piszesz mi się podoba :)
    Na samym wstępie mnie już prolog zaciekawił, a rozdział hmm..opisany rewelacyjnie. Wszystko fajnie zgrane, tak uczuciowo i emocjonalnie opisane, że sobie to wyobraziłam. Poczułam uczucia Winter i umiałam postawić się w sytuacji głównych bohaterek.
    Już czuję, że ten blog będzie równie ciekawy i świetnie pisany jak twój pierwszy :)
    Czekam na nexta;3

    OdpowiedzUsuń